Ballada opowiada o młodym Ateńczyku, wyznawcy dawnej wiary, który przybywa do Koryntu, do domu przyjaciela swojego ojca. Gdy młodzieniec był jeszcze dzieckiem, ojcowie zaplanowali połączenie ich rodzin poprzez małżeństwo. Młodzieniec jest zmartwiony, ponieważ w międzyczasie przyjaciel ojca, wraz z całą rodziną, przeszedł na chrześcijaństwo. Jego wątpliwości zostają jednak szybko rozwiane. Pomimo późnej pory, matka dziewczyny wita go serdecznie i nakazuje przygotować wieczerzę. Reszta domowników jest pogrążona we śnie. Przybysz nie zostaje znęcony przez potrawy i napoje, pragnie jedynie snu po męczącej podróży.

Kładzie się do przygotowanego łoża i tuż przed zaśnięciem dostrzega, jak uchylają się drzwi i pojawia się w nich dziewczyna w białej szacie i welonie na głowie, z czarno-złotą przepaską na skroni. Skarży się młodzieńcowi, że czuje się obca we własnym domu i nikt jej nie poinformował o przybyciu gościa. Opowiada chłopcu, że matka zmusiła ją do wstąpienia do zakonu wbrew jej woli, a na jego żonę przeznaczono jej siostrę. Ateńczyk przysięga miłość swojej wybrance. Kochankowie wymieniają się podarkami jako oznakami wierności. Dziewczyna zawiesza mu na szyi złoty łańcuch, a mężczyzna chce jej podarować srebrną czarę z Attyki, jednak ona prosi go o lok jego włosów. Gdy wybija północ, dziewczyna pije krwawe wino, odmawia jednak spożycia chleba, unika również dotyku, ponieważ jest „na lód skostniała”. Rozkochany młodzieniec przysięga, że ogrzeje ją, nawet gdyby została przysłana zza grobu. Uczucie rozbudziło martwą krew dziewczyny, jednak nie przywróciło bicia serca.

Matka dziewczyny przechadza się po domu i do jej uszu dobiegają miłosne uniesienia z komnaty młodzieńca. Przekonana jest, że odwiedziła go rozwiązła kobieta, dlatego oburzona wchodzi do jego pokoju i w świetle lampy widzi własną, zmarłą córkę. Ateńczyk próbuje ją zasłonić i okryć jej ciało, ale dziewczyna nie przejmuje się tym. Wolno unosi się z łoża i rzuca w stronę zaskoczonej matki oskarżenie, że przez nią zmarła. Przypomina, że gdy matka wyznawała starych bogów, obiecała wydać ją za młodzieńca, ale gdy wyrzekła się ich i zaczęła wyznawać jednego Boga, złamała swoje słowo. Wyznaje, że wstała z grobu w poszukiwaniu sprawiedliwości i obiecanego jej kochanka. Przepowiada, że nim wstanie świt, młodzieniec umrze. Rozkazuje matce przygotować stos żałobny i wrzucić w niego ciała kochanków, aby mogli „pospieszyć ku starym bogom”.